Dlaczego rozmawiamy o takich pytaniach?

spotkanie 3 grudnia 2013

pytania

© CC BY 2012 Tsahi Levent-Levi

Dlaczego rozmawiamy o takich pytaniach?

To pytanie bardzo mi się nie podoba. Między innymi dlatego, że zakłada znaną „takość” pytań. Kiedy wiemy na pewno, że coś jest „TAKIE”, to już nie pytamy, „JAKIE” to jest. Gdy próbowaliśmy ustalić, jaka jest ta „takość”, oczywiście okazało się, że jest ona nieoczywista. Dla autora pytania „takość” naszych pytań polega na ich naiwności, banalności i dziecinności. Bo czyż nie jest głupie, naiwne i niegodne poważnego człowieka dyskutować np. o tym, dlaczego nie należy myśleć tylko o sobie? Przecież to to samo co pytać, dlaczego nie należy być egoistą, czyli dlaczego należy być dobrym dla innych. Przyznam, że dla mnie to zagadnienie poważne i wcale nie głupie. Ja myślę głównie o sobie i mam problem, by znaleźć coś ciekawszego do myślenia. Uważam, że tzw. egoiści wcale nie myślą o sobie, tylko np. o pieniądzach albo o tym, jak sobie sprawić przyjemność. A to nie to samo co myślenie o sobie. Egoiści niewiele z siebie rozumieją i gdyby potrafili poważnie i efektywnie pomyśleć o sobie, to może nie byliby już takimi egoistami. Co nie znaczy, że ja nie jestem egoistą. Jestem, jednak uważam, że do poważnego myślenia o sobie potrzebne są słowa, pojęcia i doświadczenie w myśleniu, dlatego warto myśleć także o innych rzeczach, po prostu dla ćwiczenia. Ale to była nieco za długa dygresja.

Kiedy przyjmujemy „takość” i nie pytamy o „jakość”, łatwiej jest nam coś znielubić. Autor pytania założył niepoważność i naiwność innych pytań i je znielubił. Ja założyłem też pewną „takość” pytania autora i też z góry je znielubiłem. Założyłem, że to pytanie złego rodzica. Bo jeśli ktoś uważa coś za dziecinne, to znaczy, że stawia się w pozycji krytyczno-rodzicielskiej wobec tego czegoś. Kiedy rodzic pyta: „Dlaczego dłubiesz w nosie?”, naprawdę nie interesuje go przyczyna dłubania w nosie (dłubiemy w nosie, bo wolimy mieć czyste nosy). Takie „dlaczego” to nieprawdziwe „dlaczego”, tylko po prostu wywyższanie się (JA nie dłubię w nosie, bo ja jestem IDEALNY), poniżenie drugiego (ty jesteś wadliwy, bo dłubiesz w nosie) i zabieganie o swój wizerunek (ponieważ inni ludzie wiedzą, że jestem twoim rodzicem, to MASZ przy innych nie dłubać w nosie, żeby MI wstydu nie przynosić).

A zatem znielubiłem to pytanie, bo nie lubię być traktowany jak dziecko. Tzn. czasem lubię być traktowany jak dziecko, kiedy ktoś jest w pozycji dobrego rodzica, czyli stara się o mnie troszczyć i rozumieć, oczywiście pod warunkiem, że dobrze się troszczy i dobrze rozumie. A jeśli mam być traktowany jak złe dziecko, to lubię sam to sprawić, to znaczy coś napsocić, żeby wywołać oburzenie złego rodzica i śmiać się z tego, że mam to oburzenie gdzieś.

Trochę próbowaliśmy przekonać autora, że jakkolwiek zadawanie pytań ma w sobie coś z dziecka, to dziecko może być po prostu dziecięce, a nie dziecinne. W zenie mówią, że umysł zen to umysł początkującego. I że w umyśle dorosłego eksperta jest tylko jedna możliwość, a w umyśle początkującego (w byciu człowiekiem), czyli dziecka, jest wiele możliwości. Kiedy zadajemy pytania, które dla doświadczonych dorosłych ekspertów od bycia sobą brzmią naiwnie, chodzi nam właśnie o to, żeby odmłodzić swój umysł nie w sposób dziecinny ale dziecięcy, czyli otworzyć go na możliwości, które wcześniej nie przyszły nam do głowy.