spotkanie 25 sierpnia 2015
© CC BY-NC-ND 2010 Víctor Nuño
Czy jesteśmy swoimi myślami?
Rozpoczęliśmy od zdefiniowania pojęć „ja, jestem” i „myśl”. Okazało się to szczególnie trudne. Wszystko dlatego, że część uczestników spotkania pojmuje myśl jako proces czysto intelektualny, opisany językiem w formie ustrukturyzowanej bądź nie, a inni dodają, że myśl i myślenie to suma procesu: intelektualnego, emocjonalnego, impulsów instynktownych; zachodzących w nas. Doprowadziło to w dalszej części dyskusji do ciekawych dygresji na temat wolnej woli.
Tor dyskusji został wyznaczony przez wypowiedź uczestnika, który stwierdził, że mamy do czynienia z istotnym dualizmem przy obmyślaniu odpowiedzi na tytułowe pytanie.
„Z perspektywy ja można powiedzieć, że nie jestem swoimi myślami. Myśli są we mnie, jakby krążą w obrębie tego, co nazywam świadomością. Mam możliwość zdecydowania, czy myśli są moje czy nie. Natomiast, gdy ja jest definiowane przez osobę z zewnątrz, która zna osobę przedstawiającą pogląd, na bycie takiej osoby składają się właśnie jej myśli i czyny za nimi idące. Nie ma tutaj miejsca na decydowanie, które rzeczy wybrać, jako „należące” do osoby, a które odrzucić.”
Zatem w zależność od obserwatora i jego perspektywy można stwierdzić dwie różne, częściowo sprzeczne ze sobą rzeczy.
Skierowało to dyskusję w obszary kognitywistyki. No bo od czego zależy to, w jaki sposób myśli się w nas pojawiają? Rozmawialiśmy o eksperymentach:
- Traktującym o procesie decyzyjnym, w wyniku którego stwierdzono, że decyzja pojawia się w podświadomości na ułamek sekundy zanim zostanie do niej przypisana emocja, następnie zostaje do niej dorobiona narracja i cały proces wydaje się nam spójny i „nasz”.
- Przedstawiającym przypadki ludzi, którym w ramach terapii rozdzielono półkule mózgowe (przypadki ciężkich zaburzeń neurologicznych). Tacy ludzie funkcjonowali zupełnie normalnie do momentu gdy musieli podjąć dowolną decyzję – wtedy następował paraliż decyzyjny.
Zgodziliśmy się co do tego, że dla perspektywy „z zewnątrz” jesteśmy swoimi myślami, a raczej – dla innych ludzi, nie mamy innej możliwości niż tak właśnie się prezentować. Ale co z przeciwną stroną dualizmu w obliczu przytoczonych eksperymentów? Czy można powiedzieć, że cokolwiek jest nasze [myśli] jeśli proces ich powstawania nie jest w pełni zależny od woli?
Kolejno dyskutowaliśmy w oparciu o dwa sposoby patrzenia na przedmiot naszych rozważań:
- Umysł (szczególnie podświadomość) to „kocioł myśli” z których jedynie wybrane przenikają do naszej świadomości. Pod tym kątem ciężko stwierdzić, że jesteśmy swoimi myślami bo nie mamy kontroli ani nad myślami, które przenikną, ani nad procesem przenikania.
- Natomiast mamy zdolność nadawania znaczenia myślom, które są w umyśle świadomym. Przekuwając myśli w czyny, nad czym mamy władzę – stajemy się swoimi myślami.
Wspólnym był wniosek, że to, czy jesteśmy swoimi myślami zależy od naszej woli i perspektywy, a precyzując sprawę: od sposobu w jaki się z nimi asocjujemy. Mamy możliwość decydowania co jest nasze, a co nie; które rzeczy przyjmiemy za część nas (jak niektórzy traktują np. noszony strój).
Ze spotkania wychodziliśmy poruszeni tym, jak elastyczna może być ludzka perspektywa. Postrzeganie siebie i świata podlega subtelnym zmianom, które w efekcie zmieniają nasze opinie i czyny, a sam sposób dokonywania się owej zmiany jest jednocześnie subtelny, często po prostu przez nas niedostrzegany, ale potężny i w efekcie kształtujący nasze życie. Wygląda na to, że wielu uczestników chce dalej zgłębiać dość nową gałąź nauki – kognitywistykę, jak i teorię podejmowania decyzji. Obyśmy mieli okazję do kolejnych, ciekawych rozważań w takim właśnie tonie!
Ar.